Kiedy nadszedł piątek, długo wyczekiwany przeze mnie piątek,
otrzymałam interesującą propozycję od mojej przyjaciółki - Shay.
Mianowicie zaproponowała mi pójście na imprezę do jakiegoś gościa z jej
szkoły, którego w sumie ona sama nie znała. No ale nie wnikając w to po
prostu zgodziłam się bo impreza to jedyna opcja,która widziała mi sie po
męczącym tygodniu i codziennym użeraniu się z Jasmine, która myślała,że
nadal się jej boję. Wracając do tematu wieczornego wyjścia, ubrałam się
w czarne skórzane legginsy, czarne body z rękawem 3/4, czarną skórzaną
kurtkę i czarne lity. Zrobiłam nieco mocniejszy makijaż i podkręciłam
moje ciemnobrązowe włosy na lokówce w efekcie czego uzyskałam lekkie fale. Shay
podjechała pod mój dom równo o godzinie 20.30. Kiedy podjechałyśmy pod
dom organizatora imprezy zauważyłam dużo samochodów i jeszcze więcej
nastolatków opierających się o nie. W niektórych przypadkach wyglądało
to tak jakby pary chciały uprawiać ze sobą seks mając kompletnie gdzieś,
że są na dworze a wokół nich jest masa ludzi. Ale nie wnikajmy.
Wysiadłyśmy z auta i udałyśmy się do wnętra domu. Od razu po postawieniu
pierwszego kroku w domu w moje nozdrza uderzyła intensywna woń dymu
papierosowego, marihuany i potu tańczących nastolatków. Pyysznie- pomyślałam
i wykrzywiłam twarz w grymasie. Przez myśl przeszło mi nawet wyjście
stamtąd ale z zamyśleń wyrwał mnie głos przyjaciółki.
-Tak się
bawią ludzie z mojej szkoły- zaśmiała się- chodźmy po coś do picia-
krzyknęła do mojego ucha.Podeszłyśmy do stołu z trunkami a już po chwili Shay szalała na parkiecie. Ja niestety żeby
"uderzyć" na parkiet muszę wypić trochę więcej. Gdy tak siedziałam i
obserwowałam ludzi poczułam czyjeś dłonie na mojej talii.Odwróciłam się
gwałtownie i zobaczyłam przystojnego chłopaka. Nie, czekajcie to był
chodzący Bóg.
-Co taka piękna dziewczyna jak ty robi sama na tej imprezie?- Chryste, już głupszego tekstu to ja chyba nie słyszałam.
-A
skąd wiesz, że jestem tu sama? Może przyszłam tutaj z chłopakiem, który
za moment przyjdzie tu i obije Ci morde za to,że położyłeś na mnie
ręce?
-Tak się składa, że jesteś tu sama i nie ma z Tobą żądnego
chłopaka bo obserwuję Cię odkąd tylko tu weszłaś, zresztą jak większość
chłopaków w tym domu- warknął- jesteś tu z prawdopodobnie przyjaciółką,
która w tym momencie zajęta jest badaniem jamy ustnej mojego kumpla-
wskazał palcem na całującą się parę- więc ponawiam pytanie, co robisz na
tej imprezie?
-Pranie robie- powiedziałam sarkastycznie. No proszę Was. Koleś widzi,że siedzę na krześle i pije piwo a głupio sie pyta.
-Nie tym tonem- warknął.Oho książę się znalazł.
-Jesteś
ostatnią osobą, która będzie udzielać mi wskazówek dotyczących tego jak
mam sie odzywać- wypiłam piwo do końca- więc już możesz sobie darować-
zeszłam z krzesła i udałam się na parkiet zostawiając za sobą
zdenerwowanego nieznajomego, który mimo wszystko nadal wyglądał jak Bóg
seksu.